Kompletne uzębienie ma wpływ na nasze zdrowie
Warto dbać o zęby, ponieważ stan każdego ma duży wpływ na nasze zdrowie.
Powinniśmy ich mieć 32, łącznie z ósemkami, czyli tzw. zębami mądrości. Niektórzy mają ich 28, co też stanowi liczbę, powiedzmy, optymalną. Gdy jednak zaczyna ich być mniej, pojawia się problem. I to nie tylko ze względów estetycznych, gdy z powodu braku jedynek, dwójek czy trójek zaczynamy unikać szerokich uśmiechów. Brak szóstek czy siódemek też może nam poważnie skomplikować życie. Warto dbać o zęby, ponieważ stan każdego ma duży wpływ na nasze zdrowie.
Tracimy zęby. Temu nie da się zaprzeczyć. Czasem powodem jest choroba dziąseł, kiedy indziej - nieudane leczenie kanałowe czy zbyt pochopna decyzja o ekstrakcji w młodym wieku. Historia stomatologii zna nawet przypadki utraty zębów spowodowane używaniem zębów jako otwieracza do butelek. Kiedy już usuniemy zęby, rany się goją, szczeliny zarastają tkanką, a my odstawiamy leki przeciwbólowe i zapominamy o całym problemie. To poważny błąd.
Zęby służą nam do żucia i gryzienia pokarmu. Gdy brakuje jednego lub kilku zębów, jedzenie przestaje być przyjemnością. Wiele osób w takich sytuacjach wykazuje tendencję do przerzucania czynności rozdrabniania pokarmu na drugą stronę, na której jest więcej zębów. W efekcie zęby te niszczą się, co z kolei może zaowocować kolejnymi utratami i jeszcze bardziej pogłębiać uczucie dyskomfortu. Ale wbrew pozorom nie jest to najgorszą rzeczą, jaka może nas spotkać w związku z powiększającą się ilością ubytków.
- Braki w uzębieniu z czasem powodują zmiany anatomiczne w wyglądzie twarzy, ponieważ te zęby, które zostały, przesuwają się - wyjaśnia dr Barbara Obłoj, dyrektor Centrum Ortodoncji i Implantologii ODENT. I dodaje - luzy w szczęce powodują, że pozostałe zęby szukają oparcia, a ponieważ w swoim bezpośrednim sąsiedztwie go nie znajdują, potrafią się przechylić lub przekrzywić. Im więcej czasu upływa, tym bardziej ten proces postępuje i tym trudniej będzie go odwrócić, gdy już zdecydujemy się na uzupełnienie ubytków.
Obecnie najbardziej zalecaną metodą w takich przypadkach są oczywiście implanty. Specjaliści w zakresie protetyki i implantologii poświęcają wiele czasu na badania ludzkich zębów, by wykonywać ich sztuczne zamienniki najbardziej zbliżone do biologicznych oryginałów. Bada się między innymi zgryz, ścieralność, wytrzymałość na nacisk itp. Współczesne implanty są już na tyle wytrzymałe i odpowiednio wyprofilowane, że - przynajmniej w założeniu - są w stanie służyć nam nawet do końca życia.
Jednak zdecydowanie się na zabieg wszczepienia implantu nie oznacza, że otrzymamy zrekonstruowaną w skali jeden do jednego lub zbliżonej kopię własnego utraconego zęba.
- Czasem, zwłaszcza po wielu latach, zmiany spowodowane przemieszczaniem się zębów mogą być już tak zaawansowane, że trzeba wymodelować implant zgodny z nowymi warunkami w dziąśle - mówi dr Obłoj. - Oczywiście w ramach przygotowania do operacji możemy stosować pewne zabiegi korekcyjne - prostować skrzywione zęby za pomocą aparatów ortodontycznych czy starać się je rozsuwać - ale podstawową rolę odgrywa tutaj czas.
Decydując się na zabieg, musimy też mieć świadomość, że jest to ingerencja chirurgiczna, stąd konieczne może też być poważniejsze leczenie - usuwanie płytki nazębnej, piaskowanie, walka z infekcjami dziąseł. Sam zabieg zaś polega na osadzeniu implantu w taki sposób, by zintegrował się ze strukturą kostną i wrósł w dziąsło. Dla dolnej szczęki okres tego wrastania wynosi ok. trzech miesięcy, dla górnej - z uwagi na słabszą strukturę kości szczęki – ok. 6 miesięcy. Jest to okres największego ryzyka utraty implantu.
Gdy implant już się w naszej szczęce zadomowi, staje się on - de facto - normalnym zębem. I takim należy go traktować, czyli również o niego dbać.
Nadesłał:
Aleksandra Matuła
|